Pani Alina jest emerytką. Ma wiele czasu, który poświęca na śledzenie promocji w lokalnych sklepach. Co rano sprawdza, czy w skrzynce na listy nie ma nowej gazetki promocyjnej, którą dokładnie analizuje. Decyduje, które z produktów ją interesują, zaznacza je skrupulatnie markerem w gazetce i dopiero tak przygotowana wychodzi do sklepu. Swoje łowy traktuje trochę jak wciągający sport – nieźle bawi się, analizując ceny, szukając najkorzystniejszych ofert, robiąc udane zakupy. Zna także inne osoby z sąsiedztwa, które w podobny sposób zaopatrują się w żywność – łapanie dobrych okazji w lokalnych marketach pozwala im zaoszczędzić sporo pieniędzy, ale i produktywnie zagospodarować czas.
Wczasy i nowy laptop
Do takiego działania nie zmusza Pani Aliny konieczność. To raczej rozsądek, a także, jak już wielokrotnie się przekonała, komfort posiadania na koncie dodatkowych pieniędzy. Opracowała cały system, który jej nie zawodzi – jak twierdzi, na dobrych zakupowych decyzjach oszczędza do 200 złotych miesięcznie. Posiada stały spis rzeczy, które stanowią jej niezbędną bazę. Nigdy nie decyduje się na zakup tego, czego w rzeczywistości nie chciałaby zjeść. Wyrabia w sobie odporność na reklamę, a pieniądze, które uda jej się ocalić od bezrefleksyjnego wydania, odkłada na konto oszczędnościowe.
Co stanowi jej cel? Zaoszczędzony kwoty wystarczają w zupełności, by co roku pojechać na wczasy. Może też pomóc swojej córce, ostatnio kupiła jej komputer z okazji zakończenia studiów. Oszczędzanie kwoty około 2500 złotych rocznie na mądrych, przemyślanych zakupach i promocjach daje jej wielki komfort. Nie musi się martwić, że w razie kosztu z poza kalendarza wydatków będzie musiała wziąć kredyt lub kupować coś na raty w PSB Mrówka.
Więcej czasu do namysłu
Pani Alina wciągnęła się w polowanie na promocje, kiedy przeszła na emeryturę. Wcześniej nie miała dostatecznie wiele czasu – pochłaniała ją praca zawodowa, dom, wychowanie dzieci. Gdy zyskała więcej czasu dla siebie, postanowiła sprawdzić, ile zdoła zaoszczędzić na promocjach. „Postanowiłam sprawdzić, czy da się na tych promocjach coś odłożyć, czy to tylko bujda” - Pani Alina rzuciła wyzwanie lokalnym sklepom. Dziś zna ich działania lepiej, niż niejeden konsument. Przestrzega przed fałszywymi promocjami – czasami pomarańcze bywają tańsze niż zwykle, jednak w sklepie obok ich regularna cena jest niższa niż promocyjna u konkurencji. Regularnie śledzi wysokość cen we wszystkich okolicznych sklepach – czterech marketach, sześciu sklepikach osiedlowych i dwóch warzywniakach. Stara się też regularnie zaglądać do supermarketów.